sobota, 25 października 2014

Powrót do Iławy - ciągle jeszcze gramy!

Nie oszukujmy się - Inwazja, jaką znaliśmy i kochaliśmy przeminęła. Co jednak nie znaczy, że nie możemy się nią nadal cieszyć. W Trójmieście turniejów już nie ma. Mimo moich szczerych chęci - albo ktoś mówi, że woli grać tylko Conquesta, albo, że niby mógłby. Tak czy siak - kiedy rzucam temat na forum, nastaje cisza. A ponieważ chcę nadal grać w Inwazję, trzeba chyba szukać nieco dalej.

W Iławie już raz byłem na turnieju - i postanowiłem wybrać się ponownie. Poza ochotą gry turniejowej zdecydowałem się na wyjazd również (a może przede wszystkim) z innych powodów. Po pierwsze, bardzo lubię ekipę z Iławy. Po drugie, na ostatni turniej nie pojechałem, chociaż mogłem - dlatego postawiłem sobie za punkt honoru, by tym razem nie zawieść. No i po trzecie - trzeba chyba trochę pograć przed Regio.

Zebrałem się zatem i wczesnym rankiem w niedzielę wyruszyłem pociągiem nad jezioro o wdzięcznej nazwie Jeziorak. Pokręciwszy się trochę po Iławie, wybrałem się do kościoła. Wspominam o tym, ponieważ wtedy to spotkałem Wojta i Melomana. Dobrze wybrałem świątynię. Potem wybraliśmy się do nich do domu, gdzie zostałem przyjęty przepysznym, stawiającym na nogi śniadaniem. Tutaj podziękowania dla państwa Strychalskich - jestem ogromnie wdzięczny (za łącznie 3 wspaniałe posiłki). Przed 11 ruszyliśmy na turniej. Zapisy, ogarnięcie talii. I można zaczynać.

Runda 1
vs...

STOP! Co jest? Kubala nie opowiada, jak to nie wiedział, czym grać? Jak to grał czymś nietestowanym? Mili państwo - przed turniejem wiedziałem, czym będę prowadził zmagania. Co prawda mało myślałem nad taliami (brak czasu, możliwości testowania, Podbój...), ale miałem złożony deck na... Voice of Command. Wyglądał on tak: https://deckbox.org/sets/819478

Pierwszą wersję złożyłem, kiedy Jaszczur wspomniał o tym w wywiadzie. Po OMP-kach, kiedy miałem okazję porozmawiać z vice-Mistrzem Świata, dokonałem zmian. Wyszło to, co widzicie powyżej. Talia miała zabijać Mistrzem Ziemi. Wcześniej mogła w sumie skontrolować przeciwnika. Poza tym karty do eko. I tak, nie ma jednostek. Bo i po co? Nie trzeba brać Dyscyplin, Kościołów... Same korzyści.

Runda 1
vs Jimmy, EMP 2:0
Jedyni gracze Imperium na tym turnieju - spotkaliśmy się już na początku. Ukryty gaj przystopował Monety przeciwnika. Mój przeciwnik miał napór Imperialny - zaskoczył mnie, raniąc moje strefy dopakowanymi Piratami. Na szczęście doszła Milicja, udało mi się uratować strefę Dance'em. Potem wystawiłem Kurta i zacząłem kręcić Innowacjami i innymi taktykami - udało się! Uf. W drugiej było podobnie - przeciwnik wystawił nawet Hemmlera, ale nie zdążył mnie zabić. Dzięki za gry - tym razem nie udało Ci się odpłacić za poprzednie spotkanie (kiedy wcześniej byłem w Iławie).

Runda 2
vs Meloman, DE 0:2
Jeden z moich gospodarzy miał deck, który idealnie mnie kontrował - kontrola ręki bardzo mi przeszkadzała. Co prawda może mogłem potem jakoś się odbić, ale brakowało kart do wygrania. Shade'y, Wiedźmy, Informatorki - nie dało rady się przebić. Nie lubię DE - psują większość fajnych talii. W drugiej grze miałem na ręce masę kart, ale nie miałem jak zabić Melomana - zabrakło mi dwóch obrażeń, żeby wygrać. Gdybym miał Długą Zimę - mógłbym cofnąć sobie Mistrza Ziemi. A tak - przegrana. Ale dzięki za gry i gratuluję wyniku!

Runda 3
vs WOJT, ORC 1:2
Król Cyganów grał talią na Squigach - niestety, albo skutecznie mnie palił (Pająki, Eksperymenty, inne takie), albo niszczył Grimgorem. Nawet Hidden Grove nie pomógł - w końcu skończyły się Long Wintery. Może wcisnąłem Verenę, ale potem nie zdążyłem się odbudować. Jedną urwałem, ale ogólnie WOJT był lepszy w całym spotkaniu. Dzięki za grę, za gościnę, za karty, za wszystko.

Runda 4
vs Unclean, HE 2:0
Wysokich Elfów trochę się bałem (anulowanie taktyk), na szczęście nie było tam Maga Loeca. Alith Anar atakował mnie i zadawał dużo obrażeń - na szczęście w obu grach wystawiłem Kurta, po czym kręciłem, dobierałem, wystawiałem - aż miałem, co potrzeba. W drugiej grze przeciwnikowi zabrakło kilku niebezpośrednich, żeby mnie zabić - na szczęście obrażeń nie wystarczyło, a ja w następnej odpaliłem swoje indirecty.

Runda 5
BYE

Z wynikiem 3-0-2 udało mi się wskoczyć na 3 miejsce. Wygrał, z kompletem punktów, Meloman. Na drugim miejscu Wojt. Wielkie dzięki dla wszystkich, gratulacje dla zwycięzców. To był dobry turniej.

A co do mojej talii - jest może bardziej dla zabawy, ale gdybym miał ją zmieniać, to wrzuciłbym trzeciego Longa Wintera, może trzeciego AP. Nie wiem, czy by nie zredukować Orderów do dwóch. Na razie i tak nie planuję tym grać, więc nieważne.

Potem udaliśmy się ponownie do Wojta i Melomana, gdzie zagraliśmy z Królem w Discwarsy. Mimo iż nie lubię bitewniaków, to gra mi się spodobała. Nie sądzę jednak, bym planował kupować - wolę karcianki i planszówki. Ale dzięki za możliwość zagrania i pokazania mi, o co chodzi.

Całe TOP 3 turnieju jechało razem do Gdańska, zatem było jeszcze trochę rozmów - trochę odnośnie koszykówki, ale większość to były wspomnienia z grania w Inwazję. Dzięki wielkie, fajnie sobie przypomnieć te wspaniałe turnieje.

Uprzedzając pytanie - tak, napiszę obiecane wspomnienia z całego grania. Ale dajcie mi czas, ostatnio niezbyt mogę się zabrać do pisania.

No cóż, jeszcze raz dzięki wszystkim - mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.

Trzymajcie się! Do Warszawy!

1 komentarz: