środa, 30 października 2013

Nudne Imperium bez Hemmlera, czyli (w końcu) mieć coś z gry - 5 Liga, odsłona 4

Ostatnimi czasy, tj na pierwszych trzech turniejach Ligowych grałem moim Chaosem na zaklęciach, który talią bardzo przyjemną, wymagającą myślenia, ale jednak casualową. Zatem na ten turniej przygotowywałem talię, którą chciałbym powalczyć o jakieś lepsze rezultaty. Testy Imperium po FAQ 2.2 jakoś mnie nie syciły. Miałem w sumie gotowy deck Orków na Multiataku, ale w przededniu turnieju dowiedziałem się, że Filku będzie grał Orkami, zatem nie będę miał od kogo pożyczyć kart. Złożyłem więc kontrolne Imperium (nudne i oklepane, ale działa). Wyszło coś takiego:

http://deckbox.org/sets/518095

Większość znana i oklepana, kontrola to głównie Rodrik i Osterknacht + Wezwanie, Pantery, Monety, Taxi, Misja - ekonomia,Wybraniec Imperatora, w połączeniu z Agentem i Taxi daje zarówno obronę (kontratak), jak i mocną ekonomię.  Do tego Wilhelm, który może szału nie robi, ale jakichś kloców może się pozbyć, a i jednostki działające tylko np w Polu Bitwy "wyłączy" (np BDK). Infiltracja i Wolna Kompania (jedna z moich ulubionych kart w tej talii) jako kontrola ręki. Wyprawa na przewijarki, Order jako opcja cofnięcia kluczowej karty (no dobra, i do zapętlania Infiltracji, wszyscy wiedzą, jak to wkurza). No i Called Back, po chciałem mieć trochę więcej kontroli jednostek, a Rozkaz Odwrotu nie wymaga Osterknachta, tak jak Rezerwy. Supporty standardowo. Zamysł to oczywiście kontrola, rozwój ekonomii poprzez skakanie, odcięcie od dociągu i własny rozwój, a potem przejście do naporu, osłabionego co prawda z powodu braku Hemmlera. Teraz palenie to dużo małych jednostek: wzmocnione Pantery czy skaczący Wybrańcy.

Na turniej przyszło 9 osób (w sumie bez szału, ale też powyżej średniej z poprzedniej edycji). Chwilę po 18 zaczęliśmy. Nie było żadnych Krasnoludów, co mnie w sumie ucieszyło, bo przynajmniej pogram sobie z innymi rasami (no dobra, z HE też trochę grałem, bo Wujtrator ostatnio je testuje).

Runda 1
vs Wojt, ORC, 1:0
Król Cyganów grał talią, opierającą się na Inwazjach Snotlingów. W poprzedniej lidze grywałem tym (ach te czasy przed FAQ 2.0), bardzo wkurzające. Jednak teraz ten deck jest słabszy, bo nie można dać przeciwnikowi 2 lub 3 Inwazji w pierwszej turze. Ale w sumie talia ma szanse, w końcu Orki potrafią po prostu napierać, a Inwazje to po prostu dodatkowe obrażenia, które przyspieszają agonię przeciwnika. Wojt już w pierwszej turze pokazał mi, jaką restrykcją gra. Dawno nie grałem z Orkami z Hordą, ale, wiadomo, najpierw trzeba się pozbyć właśnie jej, zanim dobierzemy się do jednostek. Szybko dostałem Inwazje, ale dopakowane Pantery poradziły sobie z tym. Miałem niemal same jednostki w grze (mam ich znacznie więcej, a dodatkowo Posągi zniszczył mi Sellsword. Rzyg mógłby wygrać Wojtowi grę, ale nie przychodził. Wybrańcy wchłaniali ataki, jednak kluczowy był moment, gdy Wojt, nie mając pieniędzy, miał podłączone do Hordy dwa Pająki. Trzymany specjalnie na taką okazję Rodrik w sumie ustawił grę, Wojt nie mógł teraz za bardzo mnie spalić, a ja ekonomicznie wygrywałem. Niestety, cała ta walka o przewagę zbyt się ciągnęła, przez co zostało nam mało czasu na drugą. Wojt znowu przeszkadzał mi Inwazjami, ale Monety zdołały się och pozbywać. Skończył się czas, kiedy zacząłem przechodzić do ataku, mając już jakieś zaplecze ekonomiczne. I miałeś rację, to moje pierwsze zwycięstwo nad tobą w oficjalnych rozgrywkach.

Runda 2
vs Broda, IMP 1:0
Tak... Takie mirrory rzadko są ciekawe. No ale okej, zagrać trzeba. W pierwszej grze nie dochodziły mi żadne Dyscypliny, zaś Broda konsekwentnie używał Rodrików i Osterknachtów oraz Wezwań Rezerw. Po krótkim czasie miałem odwrócone dwa Kościoły, a mój Wybraniec, którego bardzo chciałem posadzić na Agencie, ciągle wracał na rękę. Uświadomiłem sobie, że przegrałem ekonomicznie, zatem musiałem albo zacząć napierać, wspomagając się kontrolą ręki, albo bronić się. Pierwsza opcja nie wchodziła w grę, bo nie miałem do tego dobrych kart na ręce. A że Imperium wolno się rozwija, a Broda dobierał po 5 kart + dodatkowe z Misji, to wystarczyło poczekać. On był już rozwinięty ekonomicznie, ja dopiero zaczynałem. Dodatkowo przystopował mnie... Ukrytym Gajem, razem z Long Winterami. Bez Vereny, ale Gaje są. Ciekawe. Talia mu się zmniejszała, a ja wystawiłem Wolne Kompanie i Wilhelma, i dodatkowo przesuwałem mu jednostki do Misji. Miał taksówkę, więc mógł próbować uciekać, dlatego dostał w nią Rodrika. Do boju wysłał swojego Wilhelma, Piratów i inne takie. Ja jednak trzymałem Wybrańca na Agencie i nie dałem się kąsać. Finalnie przewinąłem przeciwnika, zaś na drugą grę nie starczyło juz czasu.

Runda 3
vs Tobol, HE 2:1
Tobol nie grał chaosem, co było ewenementem. No ale po uwalenia naporowego chaosu nie chciał brać kontroli, dlatego złożył Wysokie. W pierwszej grze standardowo, rozwijamy sie, Tobol wkładał m.in. Lore Seekerów i Wiatry. Spodziewałem się jakiegoś komba. Myliłem się, ale niewiele. To była talia zabijająca Indirectami z Sea Mastera (tokeny z Lore Seekera, ktory miał tokeny ze spelli z Wiatrów). Do tego dużo zaklęć, to i Gwiezdny Smok. W pierwszej próbowałem kontrolować Wiatry, ale zawsze dostawałem w odpowiedzi Zakleciami. W końcu Tobol zebrał dużo tokenów i uderzył mnie za ponad 20 ( na końcu swojej i na poczatku mojej). Przetrwalem to, potem zdołaliśmy go skontrolować i zacząłem palenie. Na jego Smoki miałem Wybrańców z Taxi i Agentem. Niestety, potem dostałem Flamesy i musiałem wystawiać od nowa. Na szczęście udało sie nie dać sobie wbić tych dodatkowych obrażeń, zaś sam spaliłem, na styk. Uf... W drugiej poszło szybciej, Tobolowi dobrze podchodziło, dobierał dużo kart i gdy mnie zasypał, nie miałem nic do powiedzenia. 1:1. W ostatniej potyczce Tobol od 2 czy 3 tury dostał zapętloną Infiltrację. Spokojnie sie rozbudowywałem, Kompanią pozbawiłem go kart i atakowałem. W końcu, kiedy popełniłem błąd i zakryłem sobie Ordera, przez co nie mogłem juz zapętlać, musiałem szybko spalić. Miałem wtedy dwie Infiltrację na ręce. W jednej turze dopaliłem strefę (nie było juz komu bronić, wczesniej Chorąży dopakowywał sam siebie i ginął. W drugiej, kiedy Tobol wystawił do przodu z 5 życia wystawiłem jednostki, cofnąłem mu jego na rękę i spaliłem. Równo z końcem czasu. Było cieżko, ale jakoś dałem radę (tak wiem, na farcie, jak zwykle).

Runda 4
vs Zygi, DE 1:1
Kontrola ręki z naporowymi wampirami. W pierwszej grze dostawałem kulty a Zygi czyścił mi moje jednostki. Zacząłem sie bronić, niszczyć Konwenty i, widząc, ze mój przeciwnik dobiera dużo kart, spróbować przewijać DE. Niestety, nie mogłem zostawiać sobie kart na ręce, bo każde obrażenie było na wagę złota. Zatem co dostawałem, to od razu rzucałem. Zygi skracał sobie dociąg, potem, mając kasę, wystawił Mannfreda, ale, na szczęście, mialem Kościół, zatem nie mogl zawinąć mi wszystkich jednostek. Heroicznie broniłem sie Milicjami i Rodrikami, skacząc po strefach. W końcu ja miałem jedna strefę spalona, w drugiej z 7 życia, Osterknachtem cofnąłem Mannfreda z Tokenami, zaś sam Wolną Kompanię, która stała na Agencie (na drugim Elita). Zygi miał tylko jedna kartę w decku, teraz albo nigdy. Zaatakowal mnie chyba dwoma Wampirami, Hydra w Królestwie zmniejszyła moje zdolności obronne. Ale nie wystarczyło, zabrakło jednego obrażenia. W następnej się przewinął. Zostało chyba 13 minut. Zygi zaczął napierac od razu, co było dobrym pomysłem, nie miałem Dyscypliny na Korsarza, potem Kulty i puste Pole Bitwy. Nie udało się. 7 minut. Trzecia gra, Zygi znowu napiera, ja sie bronię. Udało mi się powstrzymać ataki, odgryźć się, mając jedna spalona strefę  obroniłem sie. Zabrakło moze dwóch tur, ale czas sie skończył.

3 zwycięstwa i remis, 10 pkt. Dało mi to wygraną w turnieju, drugi był Broda. Dzięki wielkie, ze przyszliscie, do zobaczenia w poniedziałek na Kataklizmie. Tabelki uzupełnię chyba w weekend.

piątek, 25 października 2013

Kataklizm na maxa

W ostatni poniedziałek kolejny raz graliśmy w Kataklizm. Tym razem przybyła tylko "stara gwardia", czyli ja, Wojt, Tobol, Zygi i Wujtrator. Po szybkim ogarnięciu i zrobieniu decków zaczęliśmy. O samych grach można by dużo powiedzieć, ale były mega intensywne. Zagraliśmy łącznie 3 razy (pierwszą oni grali, ja składałem deck, a potem Tobol musiał iść, więc jeszcze 2 razy walczyliśmy we 4). Człowiek po skończonej grze miał wrażenie, jakby właśnie rozegrał turniej regionalny. Świetne techowe zagrania, wyrównana walka, de facto każdy miał szansę na zwycięstwo w każdej grze, emocje do samego końca. Nikt nikomu nie odpuszczał, czasem brakowało jednego obrażenia do zwycięstwa. Obaj Wojtkowie grali Krasnoludami, co znacznie wpływało na rozgrywkę: Zhufbarscy Inżynierowie są mega mocni, de facto, jeżeli nie miałeś małych jednostek, to nie miałeś się co pokazywać. Ja grałem Imperium a Zygi DE. W pierwszej prawie mi się udało, miałem już nawet 6 czy 7 dominacji, ale w końcu wszyscy rzucili się na mnie i nie wyszło. W drugiej to inni dominowali, ja tylko czasem kąsałem. Obie te gry wygrał Wujtrator, który zniszczył nas ekonomicznie (naporował dopiero od trzeciej tury, ale z taką siłą, że zgniatał nas całkowicie).

Wielki dzięki, grało się miodnie, oby więcej takich gier. Do zobaczenia w poniedziałek na Lidze, tym razem (chyba) podejście do Wurrzaga. Ale zobaczymy, może jutro coś ciekawego w Katowicach się stanie i zmienię zdanie. Powodzenia wszystkim!

wtorek, 15 października 2013

Chaos Mill po raz drugi - 5 Liga, odsłona trzecia

Kolejne spotkanie Ligi za nami. Zjawiło się 10 osób, czyli frekwencja dobra, ale bez szału. Na turnieju były wszystkie rasy. Scena w rozkwicie, każdy przychodzi czymś innym, testujemy nowe decki, a nie jedziemy oklepanymi (prócz Tobola, ale o tym za chwilę).

Grałem talią, która mało różniła się od tej sprzed dwóch tygodni: http://deckbox.org/sets/505282

Zmiana polegała na wyrzuceniu Książąt i dodaniu Spaczeń, na napory, Spirit Slayery etc. Ogólnie dobieramy dużo kart, z Blood Summoninga wchodzi Lord, Innowacje dają kasę na Monki i zaklęcia, Sigvald używa Arcane, dobierając blokującą kartę i wraca zużyte taktyki (zazwyczaj Innowację) lub Monka. Spelle głównie ekonomiczne lub kontrolne (Muchy potrafią robić za lojalkę, Płomienie Tzeencha świetnie kontrolują, Bolt robi Eko, Blood Summoning też, Arcane - mówiłem, Mark of Chaos ekonomia, co prawda zwykle leci na jednostkę z dwoma HP, ale potrafiła ona przeżyć i dać dużo kart/kasy).

Runda I
vs Wujtrator, DWA 2:1
Nie będę komentował paringów. Mówiłem to wiele razy, ale powtórzę: nie lubię grać z Wojtkiem, bo testuję z nim większość decków, więc mam już dość. Wygrałem kość i, będąc mało kontrolowanym (przeciwnikowi nie podchodziło idealnie, późno zaczął atakować), zdołałem dwoma Monkami przemielić W drugiej grze dostałem mocną kontrolą, a potem Kazador z Siłą Woli i chmarą sług dobił mi strefę. Poddałem, nie wyciągnąłbym. W trzeciej, mimo prób kontrolnych, przydały się spaczenia i udało się, równo z czasem, przewinąć. Dużo osób patrzyło jak się spinam, jednak gry z Wujtratorem zawsze są na 100%, a jego komentarze "spoko, przestaluję go na 1:1" dodatkowo mnie motywowały. Tobol co prawda mówił, że gram źle, ale cisnąłem swoje i udało się.

Runda II
vs Filku, IMP 0:2
Talia Wojta z Bydgoszczy. W pierwszej grze przeciwnik wyszedł mi w drugiej turze z Hemmlera. Dwie tury później zabiłem go z najwyższym wysiłkiem, ale zaraz wszedł drugi. Byłem spalony po całości. W drugiej Filku wysypał z 10 kart w pierwszej turze, Misje, Milicje, Powozy, Zoo... Masakra. Nie byłem aż tak bardzo kontrolowany, więc mogłem się rozbudować i zacząć. Pod koniec gry miałem spaloną strefę, a Filku, gry dobrał karty, miał tylko 10 w talii. Miałem dwóch Monków na stole i 3 zaklęcia na ręce (Bolta i dwa Blood Summongi). Rzuciłem je, licząc na przewinięcie przeciwnika. Dostałem dwoma Orderami. Potem Filku, mając dwie karty w talii, wysypał jednostki, cofnął mi Bolta na rękę (niestety, devka nie była zaklęciem, zagrałem ją na jedyne rozwinięcie w Misji, żeby się bronić, a zaklęcie miałem tylko w Królestwie). Dobrał jedną kartę z Podwojenia Straży (odrzucając Milicję). Później powiedział mi, że liczył, że dobierze Dyscyplinę, gdyż myślał, że mam Spaczenie. Zaatakował mnie i spalił, nie miałem czym bronić, a Hemmler + Karl + motłoch zajechali mnie.

Runda III
vs Zygi, DE 0:2
Na początku Zygi mało mnie kontrolował i zrzucał mi mało kart z ręki (grał na Konwentach, zatem to było dla niego kluczowe). Przewijałem co prawda, ale zostało mu kilka kart w decku. Unieszkodliwił mi więc Monki (dwa spadły, jeden dostał Hexa) i powyrzucał karty z ręki, paląc Konwentami. Musiałem zagrywać wszystko, co miałem na ręce, inaczej Zygi zrzucałby Królową Wiedźm i dodawał obrażenia. Dobierałem po 4 karty i w ostatniej turze, gdy mój opp miał jedną kartę w talii, musiałbym dobrać same taktyki i wtedy by wygrał. Na 4 karty 3 taktyki. Zabrakło, dopalił. W drugiej grze szło gorzej, szybciej mnie skontrolował i wychodziło na to samo. Pod koniec znowu potrzebne 4 karty i same taktyki, tym razem, żeby przedłużyć agonię. Znów tylko 3. No ale trudno, zakładałem, że z kontrolą ręki będzie słabiej, a pierwszą grę prawie wygrałem. No ale prawie robi wielką różnicę.

Runda IV
vs Yogi, CHA 0:2
Uf, przynajmniej 4 runda i 4 rasa. A nie, jak dwa tygodnie temu, 4 gry i 3 razy z Dwarfami. W pierwszej dostałem pierwszoturowego naładowanego Księcia i support w Misję (Spawny, Blood Summonigi, cuda wianki). Zanim się go pozbyłem, miałem już spaloną strefę. Na wystawionego Lorda dostałem Branded+Cloying. No i zostałem spalony. W drugiej, mimo słabszego podejścia, przeciwnik zagrał niemal bez dociągu, a mój został ukrócony, zatem musiałem spalić przeciwnika, na Mill nie było czasu. Sigvald robił, co mógł, ale sam nie dał rady, a mi nic nie przychodziło: czekałem na Lorda, mając dwie Innowacje na ręce. Ale nie udało się, dostałem Shaggotem, który razem z Księciem zdołali mnie spalić (nie pomogły spaczenia).

Ogólnie, talia jest bardzo fajna, zmusza do myślenia, jest niestandardowa. Ale, niestety, nie wygrywa, jest to jedna z tych koncepcji, która, mimo zazębiania się i teoretycznego działania, w praktyce rzadko wygrywa. Ale cóż, próbowałem, testowałem, grało się fajnie, zatem, pełen optymizmu, myślę nad kolejnym deckiem.

Turniej wygrał Tobol, który, mając dosyć niepowodzeń, wziął swój nudny, oklepany chaosowy rush na ET (zmienił w nim tyle, ile ja w mojej talii, czyli zwiększył ilość taktyk o 3, kosztem jednostek, u niego dodane zostały Eksperymenty). Gratulacje dla niego, dzięki wszystkim za przyjście. Widzimy się w następny poniedziałek na Kataklizmie.

wtorek, 8 października 2013

Kataklizm w Gdańsku, czyli Zygi gra HE

Wczoraj, tj w poniedziałek 7 października po raz pierwszy graliśmy w Gdańsku w Multi. Zjawiło się 7 osób: ja, Zygi, Wojt oraz Szuli z 3 kolegami, których ksywek nie pamiętam. Zatem graliśmy w jednej czwórce i jednej trójce.Co prawda mieliśmy tylko jeden zestaw Fullcrumów, ale to nie był problem, po prostu co grę zmienialiśmy Fullcrumy, tak że zawsze były inne zestawy na stole.

Grałem taką oto talią: http://deckbox.org/sets/498732

Świetnie działał Gold Wizard Acolyte, który zwykle przejmował każdy Fullcrum, jaki chciał. Do tego Wilhelm, kiedy już wszedł, robił masakrę. No i świetne zagranie na I turę: Raider do Pola Bitwy, dwa ataki, Verena (jeszcze lepiej gdy z LW). Poza tym taktyki cofające, wkurzająca Demoralizacja, Hidden Grove z LW, no i Piraci - w pierwszej turze potrafili wejść z treningiem i rozdać łącznie 16 obrażeń. Jedyną kartą, która średnio tu pasowała był... Hemmler. Rzadko kiedy miałem 5 kasy, a jak wchodził, to często nie był aż tak szałowy. Zostawiłbym, ale w 2 sztukach. Knights of the Blazing Sun nie sprawdzili się zbytnio, ale grałem tylko z jednym chaosem. Do przemyślenia. Przydałby się zapewne też Holy Defender, bo w sumie ten deck od początku mocno trzyma Fullcrumy.

W kilku grach udało mi się wygrać, gry robił Akolita i Wilhelm. Z Wojtem niestety nie szło za dobrze. Jego kontrola byłą bardzo bolesna, gdyż mały dociąg nie pozwalał na dociągnięcie dużej liczby Dyscyplin. Psy, Ptaki oraz Czyraki po prostu niszczyły. Gdybyśmy grali turniej, to zapewne by wygrał. Zygi grał HE (Ochrona Feniksa czy Tiranocki Rydwan), pozostali różnie, były DE, IMP, HE na zaklęciach i smokach (wchodził Potomek i po 8 indirectów).

Dzięki wszystkim za grę, było bardzo fajnie, liczę, że za dwa tygodnie będzie jeszcze więcej osób. Do zobaczenia w poniedziałek na Lidze!

niedziela, 6 października 2013

REKORD!!! - 5 Liga, odsłona 2

Drugiego turnieju naszej jubileuszowej Ligi nie da się opisać jednym słowem. Bo był to turniej zaskakujący, ciekawy zabawny i rekordowy zarazem. 19 osób! Tak jest proszę państwa, osiągnęliśmy rekord. Tzn na pierwszym turnieju, na którym byłem ("Szturm na Trójmiasto" w 2011 roku), zjawiły się 22 osoby. Jednak było to baaaaardzo dawno temu, i obecna scena nie pamięta, żeby zjawiło się tyle osób. Przybyli zarówno starzy wyjadacze, jak i kilkukrotni bywalcy, a także sporo całkowicie nowych graczy. Na wstępie chciałbym powiedzieć serdeczne DZIĘKI WSZYSTKIM, że przyszliście i stworzyliście niezapomnianą atmosferę.

Na kilka dni przed turniejem nie wiedziałem, co wziąć (jak zwykle). Tzn miałem opracowany jakiś deck na P'tarixie i Zaklęciach, ale... nie. Zatem we wtorek zdecydowałem się na Chaos Zaklęciowy z Monkiem. Postanowiłem wywalić Fluxa i wyszła... przewijarka.

http://deckbox.org/sets/496558

Talia miała zabijać oczywiście akcją Monka, dzięki Lordowi z Innowacją można bardzo długo rzucać zaklęcia. Sigvald do wyciągania kart (głównie Innowacji) z Arcane oraz, ewentualnie, zrzucenia karty z góry, kiedy przeszkadza. Poza tym standardowo, ekonomia, dociąg, innowacja etc. O wrażeniach potem.

Wszyscy się zebrali i zostali zapisani (w tym momencie było 18 osób). Był mały problem, gdyż brakowało stołów na górze i dwie pary (zwykle Zygwald i Magiczny Marcin) musieli grać na dole. Ale jakoś się to ogarnęło. No to jedziemy, największy gdański turniej Warhammera Inwazji od dawien dawna rozpoczęty!

Runda 1
vs Zimny, DWA 2:0
Zimny, kilka razy pojawiał się u nas na Lidze. Ostatnimi czasy jakoś go nie było, ale razem z Pollusem wrócili. Grał Krasnoludami na Serpencie. W pierwszej grze jemu nie za bardzo podchodziły karty do ataku, a dodatkowo sam skracał sobie talię Tunelami i Dance to Loec. Udało mi się zaklęciami przewinąć. W drugiej, chociaż dosyć szybko, bo w trzeciej wyszedł Serpent, to udało mi się przeżyć i w kluczowym momencie przewinąć nie styk. Już w tej grze wyszedł mój brak ogarnięcia, bo mimo że Grudge Keeperzy wrzucali urazy, to ja dodatkowo atakowałem po kilka, przez co wchodziło ich więcej. Tu nie miało to co prawda znaczenia, ale powinien zapamiętać, żeby nie atakować Krasnoludów. Jak niebawem przeczytacie, nic się nie nauczyłem.

W tym momencie przyszedł Wojt i bardzo się zadziwił, że przyszło aż tyle osób. Gdy wszyscy pokończyli gry, rozlosowaliśmy drugą rundę w której Król Cyganów trafił oczywiście na... Księcia, czyli Zygiego. Przypadek? Nie sądzę.

Runda 2
vs Wujtrator, DWA 0:2
Jak już wielokrotnie wspominałem, nienawidzę grać z Wojtkiem, gdyż testujemy razem każdą talię, zatem na turnieju z chęcią pograłbym z kimś innym. No ale okej. Pierwsza gra to szybka kontrola mojego stołu. Poddałem dosyć szybko. W drugiej udało mi się, pomimo podnoszenia mi w ważnych momentach Lorda, odpalić zaklęcia. Jednak czegoś nie policzyłem (mat-fiz-inf, wiadomo) i, mając trzech Monków, za zaklęcie odrzucałem po 3 karty, a nie po 6. Wojtek miał 39 kart w talii, ja zagrałem 11 zaklęć, zatem, niestety, nie wsytarczyło, wg mojego rachunku. W następnej byłem już palony. Mój przeciwnik dopiero już jakiś czas potem skapował się, że powinienem go przewinąć. No ale było już za późno, trudno.

Runda 3
vs Organek, DWA 0:2
No bez jaj, trzeci Krasnolud w trzeciej rundzie. Już dosyć, że wszystkie testy mam przeciw nim. Tu akurat żadnych szans nie miałem, przeciwnik miał świetne starty i szybko napierał, a ja nic nie mogłem na to poradzić. Zabolał brak opcji na rushe. Zasłużone zwycięstwo Organka, który bardzo długo się nie pojawiał, a na ostatnim turnieju, na którym był podobno przegrał ze mną (nie pamiętałem tego, ale mój przeciwnik mi to przypomniał). No cóż, w końcu Krasnoludy słyną z zemsty. Ale jest 1:1, liczę na decydujące starcie.

Runda 4
vs Markus, IMP 1:1
Wreszcie nie Dwarfy! W pierwszej grze udało mi się skontrolować przeciwnika, zatem kiedy on by się rozbudowywał, ja w spokoju bym go przewinął. Markus poddał. A drugiej grze rolę się odwróciły, mój przeciwnik wiedział, że musi w odpowiednim momencie cofnąć mi Lorda na rękę. Zatem skrzętnie to wykorzystywał, a potem w spokoju atakował dopakowaną Heblem Milicją. 1:1. Trzeciej niestety nie zdążyliśmy dokończyć, była podobna do gry nr 2, chociaż miałem już więcej na stole, ale zabrakło i czasu, i kart, i kasy.

Z wynikiem 1-1-2 skończyłem na 13 miejscu. Ale jestem zadowolony, talia ma potencjał i przegrałem, bo po prostu brakowało ogrania, pamiętania o kartach przeciwnika (urazy) czy o własnych (3x2=6...). Co do talii, to zamierzam wywalić z niej Daemon Princów, a wrzucić Sedusted by Darkness, jako opcja zatrzymania kluczowych jednostek, jak np Serpentów u Krasnoludów. A Książęta i tak mi się nie przydawały, mój deck przecież nie atakuje.

Gratulacje dla Pollusa, który swoim chaosem nie dał się pokonać i zwyciężył. Magiczny Marcin a.k.a Filku zajął drugie miejsce swoimi DE, a trójkę zamykał Organek. Zatem Topka CHA, DE i DWA.

Jeszcze raz dzięki wszystkim, Tobolowi za organizację, Zygiemu za Laptopa, wszystkim za gry. Dzięki, oby zawsze frekwencja tak dopisywała.

Pełne wyniki i rundy: http://whinvasion.pl/viewtopic.php?f=13&t=3139&start=60

No i tabelka będzie, ale we wtorek, dzisiaj mi się nie chce.

BTW Kiedy Przemo da wpis o OMP-kach, bo już ponad miesiąc minął?