środa, 30 października 2013

Nudne Imperium bez Hemmlera, czyli (w końcu) mieć coś z gry - 5 Liga, odsłona 4

Ostatnimi czasy, tj na pierwszych trzech turniejach Ligowych grałem moim Chaosem na zaklęciach, który talią bardzo przyjemną, wymagającą myślenia, ale jednak casualową. Zatem na ten turniej przygotowywałem talię, którą chciałbym powalczyć o jakieś lepsze rezultaty. Testy Imperium po FAQ 2.2 jakoś mnie nie syciły. Miałem w sumie gotowy deck Orków na Multiataku, ale w przededniu turnieju dowiedziałem się, że Filku będzie grał Orkami, zatem nie będę miał od kogo pożyczyć kart. Złożyłem więc kontrolne Imperium (nudne i oklepane, ale działa). Wyszło coś takiego:

http://deckbox.org/sets/518095

Większość znana i oklepana, kontrola to głównie Rodrik i Osterknacht + Wezwanie, Pantery, Monety, Taxi, Misja - ekonomia,Wybraniec Imperatora, w połączeniu z Agentem i Taxi daje zarówno obronę (kontratak), jak i mocną ekonomię.  Do tego Wilhelm, który może szału nie robi, ale jakichś kloców może się pozbyć, a i jednostki działające tylko np w Polu Bitwy "wyłączy" (np BDK). Infiltracja i Wolna Kompania (jedna z moich ulubionych kart w tej talii) jako kontrola ręki. Wyprawa na przewijarki, Order jako opcja cofnięcia kluczowej karty (no dobra, i do zapętlania Infiltracji, wszyscy wiedzą, jak to wkurza). No i Called Back, po chciałem mieć trochę więcej kontroli jednostek, a Rozkaz Odwrotu nie wymaga Osterknachta, tak jak Rezerwy. Supporty standardowo. Zamysł to oczywiście kontrola, rozwój ekonomii poprzez skakanie, odcięcie od dociągu i własny rozwój, a potem przejście do naporu, osłabionego co prawda z powodu braku Hemmlera. Teraz palenie to dużo małych jednostek: wzmocnione Pantery czy skaczący Wybrańcy.

Na turniej przyszło 9 osób (w sumie bez szału, ale też powyżej średniej z poprzedniej edycji). Chwilę po 18 zaczęliśmy. Nie było żadnych Krasnoludów, co mnie w sumie ucieszyło, bo przynajmniej pogram sobie z innymi rasami (no dobra, z HE też trochę grałem, bo Wujtrator ostatnio je testuje).

Runda 1
vs Wojt, ORC, 1:0
Król Cyganów grał talią, opierającą się na Inwazjach Snotlingów. W poprzedniej lidze grywałem tym (ach te czasy przed FAQ 2.0), bardzo wkurzające. Jednak teraz ten deck jest słabszy, bo nie można dać przeciwnikowi 2 lub 3 Inwazji w pierwszej turze. Ale w sumie talia ma szanse, w końcu Orki potrafią po prostu napierać, a Inwazje to po prostu dodatkowe obrażenia, które przyspieszają agonię przeciwnika. Wojt już w pierwszej turze pokazał mi, jaką restrykcją gra. Dawno nie grałem z Orkami z Hordą, ale, wiadomo, najpierw trzeba się pozbyć właśnie jej, zanim dobierzemy się do jednostek. Szybko dostałem Inwazje, ale dopakowane Pantery poradziły sobie z tym. Miałem niemal same jednostki w grze (mam ich znacznie więcej, a dodatkowo Posągi zniszczył mi Sellsword. Rzyg mógłby wygrać Wojtowi grę, ale nie przychodził. Wybrańcy wchłaniali ataki, jednak kluczowy był moment, gdy Wojt, nie mając pieniędzy, miał podłączone do Hordy dwa Pająki. Trzymany specjalnie na taką okazję Rodrik w sumie ustawił grę, Wojt nie mógł teraz za bardzo mnie spalić, a ja ekonomicznie wygrywałem. Niestety, cała ta walka o przewagę zbyt się ciągnęła, przez co zostało nam mało czasu na drugą. Wojt znowu przeszkadzał mi Inwazjami, ale Monety zdołały się och pozbywać. Skończył się czas, kiedy zacząłem przechodzić do ataku, mając już jakieś zaplecze ekonomiczne. I miałeś rację, to moje pierwsze zwycięstwo nad tobą w oficjalnych rozgrywkach.

Runda 2
vs Broda, IMP 1:0
Tak... Takie mirrory rzadko są ciekawe. No ale okej, zagrać trzeba. W pierwszej grze nie dochodziły mi żadne Dyscypliny, zaś Broda konsekwentnie używał Rodrików i Osterknachtów oraz Wezwań Rezerw. Po krótkim czasie miałem odwrócone dwa Kościoły, a mój Wybraniec, którego bardzo chciałem posadzić na Agencie, ciągle wracał na rękę. Uświadomiłem sobie, że przegrałem ekonomicznie, zatem musiałem albo zacząć napierać, wspomagając się kontrolą ręki, albo bronić się. Pierwsza opcja nie wchodziła w grę, bo nie miałem do tego dobrych kart na ręce. A że Imperium wolno się rozwija, a Broda dobierał po 5 kart + dodatkowe z Misji, to wystarczyło poczekać. On był już rozwinięty ekonomicznie, ja dopiero zaczynałem. Dodatkowo przystopował mnie... Ukrytym Gajem, razem z Long Winterami. Bez Vereny, ale Gaje są. Ciekawe. Talia mu się zmniejszała, a ja wystawiłem Wolne Kompanie i Wilhelma, i dodatkowo przesuwałem mu jednostki do Misji. Miał taksówkę, więc mógł próbować uciekać, dlatego dostał w nią Rodrika. Do boju wysłał swojego Wilhelma, Piratów i inne takie. Ja jednak trzymałem Wybrańca na Agencie i nie dałem się kąsać. Finalnie przewinąłem przeciwnika, zaś na drugą grę nie starczyło juz czasu.

Runda 3
vs Tobol, HE 2:1
Tobol nie grał chaosem, co było ewenementem. No ale po uwalenia naporowego chaosu nie chciał brać kontroli, dlatego złożył Wysokie. W pierwszej grze standardowo, rozwijamy sie, Tobol wkładał m.in. Lore Seekerów i Wiatry. Spodziewałem się jakiegoś komba. Myliłem się, ale niewiele. To była talia zabijająca Indirectami z Sea Mastera (tokeny z Lore Seekera, ktory miał tokeny ze spelli z Wiatrów). Do tego dużo zaklęć, to i Gwiezdny Smok. W pierwszej próbowałem kontrolować Wiatry, ale zawsze dostawałem w odpowiedzi Zakleciami. W końcu Tobol zebrał dużo tokenów i uderzył mnie za ponad 20 ( na końcu swojej i na poczatku mojej). Przetrwalem to, potem zdołaliśmy go skontrolować i zacząłem palenie. Na jego Smoki miałem Wybrańców z Taxi i Agentem. Niestety, potem dostałem Flamesy i musiałem wystawiać od nowa. Na szczęście udało sie nie dać sobie wbić tych dodatkowych obrażeń, zaś sam spaliłem, na styk. Uf... W drugiej poszło szybciej, Tobolowi dobrze podchodziło, dobierał dużo kart i gdy mnie zasypał, nie miałem nic do powiedzenia. 1:1. W ostatniej potyczce Tobol od 2 czy 3 tury dostał zapętloną Infiltrację. Spokojnie sie rozbudowywałem, Kompanią pozbawiłem go kart i atakowałem. W końcu, kiedy popełniłem błąd i zakryłem sobie Ordera, przez co nie mogłem juz zapętlać, musiałem szybko spalić. Miałem wtedy dwie Infiltrację na ręce. W jednej turze dopaliłem strefę (nie było juz komu bronić, wczesniej Chorąży dopakowywał sam siebie i ginął. W drugiej, kiedy Tobol wystawił do przodu z 5 życia wystawiłem jednostki, cofnąłem mu jego na rękę i spaliłem. Równo z końcem czasu. Było cieżko, ale jakoś dałem radę (tak wiem, na farcie, jak zwykle).

Runda 4
vs Zygi, DE 1:1
Kontrola ręki z naporowymi wampirami. W pierwszej grze dostawałem kulty a Zygi czyścił mi moje jednostki. Zacząłem sie bronić, niszczyć Konwenty i, widząc, ze mój przeciwnik dobiera dużo kart, spróbować przewijać DE. Niestety, nie mogłem zostawiać sobie kart na ręce, bo każde obrażenie było na wagę złota. Zatem co dostawałem, to od razu rzucałem. Zygi skracał sobie dociąg, potem, mając kasę, wystawił Mannfreda, ale, na szczęście, mialem Kościół, zatem nie mogl zawinąć mi wszystkich jednostek. Heroicznie broniłem sie Milicjami i Rodrikami, skacząc po strefach. W końcu ja miałem jedna strefę spalona, w drugiej z 7 życia, Osterknachtem cofnąłem Mannfreda z Tokenami, zaś sam Wolną Kompanię, która stała na Agencie (na drugim Elita). Zygi miał tylko jedna kartę w decku, teraz albo nigdy. Zaatakowal mnie chyba dwoma Wampirami, Hydra w Królestwie zmniejszyła moje zdolności obronne. Ale nie wystarczyło, zabrakło jednego obrażenia. W następnej się przewinął. Zostało chyba 13 minut. Zygi zaczął napierac od razu, co było dobrym pomysłem, nie miałem Dyscypliny na Korsarza, potem Kulty i puste Pole Bitwy. Nie udało się. 7 minut. Trzecia gra, Zygi znowu napiera, ja sie bronię. Udało mi się powstrzymać ataki, odgryźć się, mając jedna spalona strefę  obroniłem sie. Zabrakło moze dwóch tur, ale czas sie skończył.

3 zwycięstwa i remis, 10 pkt. Dało mi to wygraną w turnieju, drugi był Broda. Dzięki wielkie, ze przyszliscie, do zobaczenia w poniedziałek na Kataklizmie. Tabelki uzupełnię chyba w weekend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz