W ostatni poniedziałek kolejny raz graliśmy w Kataklizm. Tym razem przybyła tylko "stara gwardia", czyli ja, Wojt, Tobol, Zygi i Wujtrator. Po szybkim ogarnięciu i zrobieniu decków zaczęliśmy. O samych grach można by dużo powiedzieć, ale były mega intensywne. Zagraliśmy łącznie 3 razy (pierwszą oni grali, ja składałem deck, a potem Tobol musiał iść, więc jeszcze 2 razy walczyliśmy we 4). Człowiek po skończonej grze miał wrażenie, jakby właśnie rozegrał turniej regionalny. Świetne techowe zagrania, wyrównana walka, de facto każdy miał szansę na zwycięstwo w każdej grze, emocje do samego końca. Nikt nikomu nie odpuszczał, czasem brakowało jednego obrażenia do zwycięstwa. Obaj Wojtkowie grali Krasnoludami, co znacznie wpływało na rozgrywkę: Zhufbarscy Inżynierowie są mega mocni, de facto, jeżeli nie miałeś małych jednostek, to nie miałeś się co pokazywać. Ja grałem Imperium a Zygi DE. W pierwszej prawie mi się udało, miałem już nawet 6 czy 7 dominacji, ale w końcu wszyscy rzucili się na mnie i nie wyszło. W drugiej to inni dominowali, ja tylko czasem kąsałem. Obie te gry wygrał Wujtrator, który zniszczył nas ekonomicznie (naporował dopiero od trzeciej tury, ale z taką siłą, że zgniatał nas całkowicie).
Wielki dzięki, grało się miodnie, oby więcej takich gier. Do zobaczenia w poniedziałek na Lidze, tym razem (chyba) podejście do Wurrzaga. Ale zobaczymy, może jutro coś ciekawego w Katowicach się stanie i zmienię zdanie. Powodzenia wszystkim!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz